Wymagania względem właścicieli stajni

Niestety nie stać mnie na odkupienie jednej klaczy za 35 tysięcy złotych 🙁 Jak już pisałam - sa to konie rasowe i dosyć drogie. Jednak jedna z klaczy do niczego się już nie nadaje, ma 15 lat, a stan zdrowia na co najmniej 25 lat... Kuleje, chuda mimo dobrego żywienia (mimo że nikt na nią nie płaci to jest zadbana, dostaje jedzenie, jest czysczona itp), ma problemy z łopatką, z tego co mi wiadomo miała 5! źrebaków, a może i więcej. Była również bardzo eksploatowana sportowo - skoki i ujeżdżenie. Ale teraz nawet zaźrebić jej nie można, bo by ciąży nie przeżyła, jest zbyt słaba. Druga klacz, ta "moja" ma w tym roku 8 lat, jest wspaniałym koniem, ale jest już zbyt "stara" na rozpoczęcie treningu, nie ma osiągnięć sportowych, więc do hodowli tez nie pójdzie. O nią troszcze się ja. Karmie paszą kupioną z własnej kieszeni, witaminami itp, rozpieszczam ją :P do tego płacę co miesiąc na nią.. Więc zaniedbane nie są 🙂 Sprawa wygląda tak - facet próbował ją sprzedać za 40.000 ale nikt nie był zainteresowany, więc gościu klacz zostawił razem z chorą i zużytą matką.
Więc teoretycznie ten człowiek nie ma po co wracać, bo obie klacze nie nadają się do hodowli ani sportu...
Jeżeli mimo to się pojawi i nie będzie chciał klaczy u nas zostawić za "symboliczną złotówkę" to na pewno spotkam się z nim w sądzie.
Dziękuję za pomoc 🙂 Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś podpowiedzi czy coś to chętnie poczytam 🙂
Jak już pisałam - sa to konie rasowe i dosyć drogie. Jednak jedna z klaczy do niczego się już nie nadaje, ma 15 lat, a stan zdrowia na co najmniej 25 lat... Kuleje, chuda mimo dobrego żywienia (mimo że nikt na nią nie płaci to jest zadbana, dostaje jedzenie, jest czyszczona itp)
Czy tylko ja widzę pewną rozbieżność? Zadbane konie nie są chude tak po prostu, w ogóle słowo chudy i zadbany nie idą w parze.


z tego co mi wiadomo miała 5! źrebaków, a może i więcej. Była również bardzo eksploatowana sportowo - skoki i ujeżdżenie. Ale teraz nawet zaźrebić jej nie można, bo by ciąży nie przeżyła, jest zbyt słaba.
Pięć źrebaków to nie jakaś astronomiczna liczba.

Porzucenie koni jest faktem, co do reszty to moim zdaniem trochę podkoloryzowanie, a 40tys. za konia 'do niczego' też jest ceną z księżyca. Bo z tego co czytam, to ani do sportu, ani do hodowli, ani nic. I co to znaczy rasowy? Rasowy koń to koń z udokumentowanym pochodzeniem, bez względu na jakość przodków, jacy się przewijają.

Poza tym, na jakiej pozycji jesteś Ty, aby się procesować z właścicielem koni? Ani nie u Ciebie postawił konie, ani nie u Ciebie jest zadłużony. Do sądu mógłby co najwyżej wystąpić właściciel pensjonatu.
A do tego 8letni koń jak najbardziej może iśc i do hodowli i w trening sportowy. 8letni koń o ile jest zdrowy, jak najbardziej nadaje się do wszystkiego.
Ta starsza klacz nie może być dość drogim koniem, skoro jest w tak złym stanie. Sam papier jej do tego nie wystarczy. Więc jakoś dziwnie cała ta sytuacja wygląda.
Mimika zastanawiałabym się nad tym, czy nikt nie chce Cię zrobić w przysłowiowego "konia" i nie żerują na Twojej litości nad końmi.
Pisząc, że ja będę walczyć mam na myśli stadninę, wiem, że właściciel stajni będzie się procesował 😉
Co do zadbania - tylko starsza klacz jest chuda. Z ta starszą - ona dostaje jedzenie itp, ale jest chuda. Wet był, nie wie czemu tak jest. (Jest odrobaczona) Ona jakby nie mogła przytyć tyle ile powinna. Dostaje otręby, lucerne, owies, czosnek, witaminy itp. Wszystko oprócz czosnku zaparzane, i podawane jak ostygnie, a ona dalej nie wygląda na 15 lat. Ostatnio dopiero troche przybrała, ale minimalnie. Koń jest wrakiem i choćbyśmy jej dawali 5 kg owsa dziennie to ona i tak nie przytyje niestety. (Nikt na niej nie jeździ oczywiście)
A co do ceny koni - sa to ceny z ogłoszeń ZANIM konie porzucono, jak jeszcze były u właściciela. Ogłoszenia dodane rok przed przyjazdem koni do nas 😉
Konie mają rodowody, paszporty itp. Rodowody widziałam, reszty nie. Ale są na pewno, bo starsza klacz startowała w zawodach klasy Grand Prix (zdjęcia itp z zawodów), a tam tych dokumentów wymagają.
Po starszym koniu widać, że właścicielowi chodzi o kase. Dla niego 8 letni koń, który od pół roku nie chodził na wędzidle, od 2,5 roku na zawody, nie miał źrebaków to strata kasy. Zresztą, gdyby mu na niej zależało, czy zostawiałby u nas prawie 5 letniego konia? Klacz jest ambitna, to wiem. Ale nie skacze wyżej niż 110 cm, dla pana K. - właściciela -  licza się konie chodzące przynajmniej 150 cm..
Czy to nie dziwne, że pozbył się schorowanej emerytki i jej córki, która w sporcie zbyt daleko by nie zaszła? Klasa N to nie jest marzenie tego faceta.. No nie mówiąc o tym, że jego hodowla splajtowała (nie wiem, czy to pisałam)..

Aroid - wiem, że konie są rasowe, sprawdzałam 😉
Nie mogę wywnioskować, czyli, że te konie już trzy lata są u Was na "krzywy ryj" ?  😵
Tak prawie trzy lata.. :c
Mimika ktoś Ci wciska niezłą "ściemę". 15 letnia klacz, która dała co najmniej 5 źrebiąt, była co najmniej 7 lat wyłączona ze sportu. Stoi w Waszej stajni 3 lata, czyli Grand Prix musiałaby chodzić najpóźniej jako 4-5 lata... nie ma takiej opcji... Chodziła Grand Prix L klasy co najwyżej ;-)
35 czy 40 tyś zł za konia to cena astronomiczna. ty kosztujakonie sportowe dobrej klasy. Konie - jak piszesz rasowe - z niezłym rodowodem można okazyjnie np. w Ochabach kupić za 2 - 3 tyś , czyli 20krotnie taniej...
Coś tu sięw tej historii kupy nie trzyma  🤔
Livia   ...z innego świata
14 lutego 2012 07:36
Mimika, idź lepiej do tematu o nieuczciwych pensjonariuszach, tu robimy offa 😉
Co do zawodów to widziałam w necie wyniki jednego konkursu. GP, nie zajęła 1 miejsca to oczywiste, ale udział brała.. Szkoda konia, musiał przejść strasznie intensywne życie.. U nas jest na emeryturze za darmo, gościu wykorzystał dobre serce właściciela stajni.. Pogadam z nim, żeby zaczął umowy z ludźmi spisywać 🙂
Dziękuję za pomoc. Na razie będę żyła nadzieją, że ten człowiek się nie pojawi już nigdy 🙂
Minimalny wiek konia w konkursach GP to 7 lat
Klacz przyszła do Was jako 12 latka
Dała 5 źrebiąt
Pierwsze źrebię aby było uznane - musiałaby urodzić jako 4 latka, czyli do 8 lub 9 roku życia rodzić
Przy takim założeniu weszłaby do sportu w wieku 10 lat - mało prawdopodobne aby w 1,5 sezonu doszła od poziomu LL do GP...
Dlatego właśnie piszę Szanowna Mimiko iż ktoś Cię w balona robi. Starsza klacz albo nie rodziła, albo nie ma 15 lat (tylko wiecej), albo nie chodziła Grand Prix (chyba, że na zawodach towarzyszkich było to Grand Prix 105 cm ;-))

Jeśli zależy Ci na klaczach - porozmawiaj z ich właścicielem. Zapytaj się właściciela stajni na jakich zasadach konie u niego stoją. Być może ich właściciela pokrywa część kosztów ich utrzymania , a  resztę konie mają dopracować dzierżawą?? Różnie bywa w życiu, czasami trzeba podjać trudne decyzje...
Porozmawiaj również o kupnie konia - z jego właścicielem. Nie słuchaj plotek, tylko idź do niego bezpośrednio. Temat miałabyś załatwiony od ręki, zwłąszcza że sumy, które podałaś są nierealne...

I może odsuń na bok emocje , bo one nie pomagają w rozsądnych decyzjach i działaniach....
Ja też tak myślę jak _Gaga. Jak chcesz walczyć o konia (tak pisałaś) to powalcz w realu.
Może zadłużony koń akurat będzie w zasięgu kieszeni?
Co do ceny - widziałam ogłoszenia.. http://www.kupkonia.com/oferta,tak,822,0,0 link 😉 A jeszcze zapytam - nie dziwi Was to, że klacz ma CZYSTY rodowód Holsztyński, a wpisane ma SP?? Bo dla mnie to dziwne..
A starsza klacz ma wpisane 1997 rok urodzenia. Źrebaków 5 (o tylu wiemy) i źrebaki są udokumentowane 😉
Mi nie zależy na tym, czy ona chodziła zawody czy nie, ważne żeby dożyła starości w dobrych warunkach, a nie w stajni, gdzie pewnie znowu miałaby źrebaka, a chodzić ledwo może.. To samo byłoby z młodą pewnie... :c
Mimika, możliwe, jeżeli klacz jest od klaczy holsztyńskiej i ogiera tej rasy, a ponieważ u nas nie ma księgi holsztyńskiej to wszystkie tego typu konie są wpisywane jako sp. Żeby była uznana w rasie holsztynskiej musiałby być uznawana w Niemczech.
Mi ta sprawa dziwnie wygląda - po 30 sek. przy googlach dowiedziałam się kto jest właścicielem koni, z info wynika, że ma swoją stajnię, sprzedaje konie, przygotowuje do zawodów. Nie kumam o co chodzi. Nie prościej zapytać właściciela tylko robić halo na forum?
[quote author=zielona_stajnia link=topic=52476.msg1303231#msg1303231 date=1329242756]
Mi ta sprawa dziwnie wygląda - po 30 sek. przy googlach dowiedziałam się kto jest właścicielem koni, z info wynika, że ma swoją stajnię, sprzedaje konie, przygotowuje do zawodów. Nie kumam o co chodzi. Nie prościej zapytać właściciela tylko robić halo na forum?
[/quote]
Ja zrozumiałam,że Mimika chciałaby jeździć na jednym z tych koni bez obaw, że właściciel go odbierze .
Czy źle zrozumiałam ?
zielona_stajnia, ma chyba na myśli to, że skoro gośc ma swoją stajnię inne konie, którymi się zajmuje to w jakim celu trzymałby gdzieś na pensjonacie 2 konie i za nie nie płacił.
[quote author=zielona_stajnia link=topic=52476.msg1303231#msg1303231 date=1329242756]
(...). Nie kumam o co chodzi. Nie prościej zapytać właściciela tylko robić halo na forum?
[/quote]
Ja się do tego niekumania odniosłam. Bo też usiłuję skumać. Jak rozumiem Mimika konia używa na jakiejś zasadzie /poddzierżawa?/
i chce to robić nadal tylko bez miecza nad głową?
I ja też odsyłałam do rozmowy z właścicielem konia. Tylko, jak rozumiem, rozmowa może uruchomić sprzedaż komu innemu?
No właśnie tego się boję, że będzie "aha, ktoś się nimi zaczął interesować, może je zabiorę albo sprzedam..?" A mi by zależało na tym, żeby ten gościu już się nigdy u nas nie pojawił, albo jeżeli już, to niech przywiezie papiery i nic więcej.. :P
Ja również wiem, kto jest właścicielem koni. I to jest jego DRUGA stajnia, poprzednia (w której wyhodowane były te klacze, a przynajmniej ta młoda) splajtowała i wtedy facet przywiózł konie do nas. Wiem, że tanio klaczy nie sprzeda, to nie jest człowiek, któy z litości konie odsprzeda za mniej niż 20 tysięcy zł.. :c Na razie przestanę się tym przejmować, jeżeli facet się pojawi - wtedy będę się martwić..
Dziękuję bardzo za odpowiedzi 🙂
P.S. - włąśnie chciałam umieścić posta w "nieuczciwi pensjonariusze", ale jak wzięłam "wyślij wiadomość" to przeskoczyło mi na ten wątek....  🤔
Pozostaje ci wierzyć i nie martwić się. Może akurat wszystko się ułoży?
Powodzenia.
A to ja nie zrowumiałam o które kumanie ci chodzi 😀
Jka dla mnie to Mimika jeździ na tym koniu, bo stał nikt się nim nie zajmowoał to go wzięła do jazdy, np. po ustaleniu z właścicielem pensjonatu, gdzie stoi koń. A że koń ani nie jej, anie nie pensjonatu, to zawsze jest ryzyko, że nagle pojawi się własciciel i konie zabierze, sprzeda itp.
Też bym się trochę bała, że właściciel zapytany o odkupienie konia, może sprzedać komuś innemu.

edit: Mimika to może umów się z właścicelem stajni gdzie stoją konie, żeby założył sprawę w sądzie o odzywskanie długów, albo o przejecie koni w zamian za długi i ty mu jakby zapłacisz za tego konia, po zmianie własności. Tylko, że to będzie trwało.
Ogólnie było tak - ja nie jestem pierwszym dzierżawcą tej klaczy. Wcześniej były dwie dziewczyny, ale miały do tej stajni ok. 80 km, dzierżawiły ją 2 lata, ale ostatnio nie miały możliwości dojazdów do stajni i się przeniosły - bardzo chciały zabrać klacz ze sobą, więc zadzwoniły do właściciela. Co usłyszały? "30 tysięcy i koń jest wasz" Nie mogły sobie na to pozwolić. Jak wyjeżdżały to poprosiły mnie o rozwanieżnie dzierżawy tej klaczy, bo nie chciały żeby poszła pod początkujących (koń ma ognisty charakter i jest bardzo delikatny, więc by cierpiała w szkółce pod dzieciakami uczącymi się). Mi ta klacz się bardzo zawsze podobała, więc stwierdziłam "czemu nie?" i wsiadłam na jazdę testową, gdzie przekonałam się o chcrakterku klaczy :P Dwie gleby w przeciągu 5 minut (koń 2 tygodnie stał, wsiadłam na nią ot tak, bez wylonżowania - głupia ja :P) z czego jedna gleba całkiem poważna, bo nadziałam się żebrami na płot, który się połamał pod siłą uderzenia.. Wiedziałam, że wszystko to była moja wina i potraktowałam tego konia jak wyzwanie. Od tamtego czasu nie miałyśmy gleb :P Teraz jestem w koniu zakochana po uszy :P
Ja za konia płacę 350 zł miesięcznie + paszę, witaminy itp, sprzęt są moje prywatne.. Więc teoretycznie jakby właściciel stajni przejął konie to ja bym ją pewnie dalej dzierżawiła tak jak teraz - na wyłączność, nikt inny na konia nie wsiada, albo bym dopłaciła trochę i miała konia swojego. (Właściciel stajni sprzedaje konie po rozsądnej cenie, na którą byłoby mnie stać :P).
Porozmawiam z właścicielem stajni dokładnie, czy on się jakoś umawiał z tym gościem, czy coś. Gdyby zgodził się założyć sprawę w sądzie - teraz? czy poczekać, aż długi wzrosną, wtedy chyba będzie większa szansa na wygranie sprawy..?
Dla mnie mówienie o dzierżawie w tym kontekście jest nieco śmieszne, bo po pierwsze, nie ma żadnej umowy, a po drugie właściciel pensjonatu nie jest właścicielem konia. Prawda jest też taka, że jakby właściciel był taki koszmarny to już dawno (bo zapewne wie w takim układzie co się dzieje) założył sprawę w sądzie o bezprawne przejęcie/użytkowanie czy jak to tam nazwać.

A za 30tys. niech sobie sprzedaje, raczej kupca nie znajdzie, chyba że jakiegoś bardzo sentymentalnego, który wcześniej znał konia. Małe szanse na powodzenie ma.

Prawda jest też taka, że nie masz pewności, za ile by Ci ją sprzedał właściciel pensjonatu, skoro by przejął konie za długi to dlaczego on ma być stratny i sprzedawać konia po cenie mniejszej niż wartość długu?
Właśnie właciciel (koni) nie założy/ nie założył sprawy w sądzie, bo on o tym, co się z końmi dzieje nie ma pojęcia. On ma je głęboko w dupie.. Wiem, że na sprzedaż koni ma raczej małe szanse, skoro nikt ich nie chciał kupić te 3 lata temu. A właściciel stajni nie wziąłby więcej niż 5.000 zł. Tego jestem pewna.
Powodzenia, zakładając, że pensjonat to te 350zł miesięcznie to przez trzy lata (za jednego konia) należałoby zapłacić 12 600zł, i to nie licząc kowala i weterynarza. 5tys, to w tym wypadku nawet nie połowa. Przejęcie za długi ma sens tylko wtedy, kiedy rzecz przejęta ma wartość taką samą, lub lekko przewyższającą wartość długu. Straszny łoś zatem z tego właściciela i trochę się nie dziwię, że go wszyscy dookoła w bambuko robią, skoro się daje, bo ani długu nie próbuje odzyskać, konie dalej sobie stoją, co najwyżej wystapi o przejęcie za długi, na czym będzie baaaardzo stratny, a właściciel koni pozbędzie się oficjalnie problemu. Żyć nie umierać.
Dlatego mówię, że nie chcę kontaktować się z właścicielem koni. Wartość koni w przeciągu tych trzech lat na pewno spadła znacznie, więc to już coś. Zresztą - jeżeli nikt nie kupił konia 5 letniego, który wtedy był jeżdżony w tamtej hodowli, to dlaczego miałby ktoś ją chcieć teraz?? Jak dla mnie gdyby sprawa trafiła to sądu, to właściciel koni sam by pewnie chciał je oddać, żeby problemu jak i zbędnych koni się pozbyć. Przypominam, że ja płacę za dzierżawę, a właściciel koni powinien płacić w pełni za pensjonat, czyli 700 zł. 😉
Mimika, to że płacisz to chyba znaczenia nie ma ? Niestety.
Bo umowa jest pewnie nieformalna?
Przypominam, że ja płacę za dzierżawę, a właściciel koni powinien płacić w pełni za pensjonat, czyli 700 zł. 😉
Po pierwsze, konia nie dzierżawisz, bo nie masz żadnej umowy plus ta pseudo-dzierżawa nie została zawarta z prawnym właścicielem konia (a do wyroku sądu nie jest nim właściciel pensjonatu), więc w zasadzie jest zupełnie bezprawna.
Tak naprawdę Ty jako osoba trzecia i w takiej sytuacji jesteś z góry na straconej pozycji, jeśli dojdzie do jakichkolwiek działań prawnych. A zakładanie, że 'pewnie będzie się chciał pozbyć, pewnie coś tak i coś tam' jest mocno naiwne. Nie wiesz co zrobi właściciel, a zrobić może różne rzeczy zależnie od poziomu złośliwości i chamstwa jakie posiada.

I skoro pensjonat wynosi 700zł/miesiąc, to przez trzy lata za jednego konia uzbierało się  ponad 25tys długu. Właściciel pensjonatu byłby kompletnym idiotą, żeby chcieć przejmować konie warte wielokrotnie mniej, plus bez perspektyw na pozbycie się jednej z klaczy, którą dalej trzeba będzie utrzymywać.
Mimika, na zdrowy rozum - konie wcale nie są porzucone. 350 PLN idzie zapewne (i szło cały czas - podsumowanie kosztów zrobione) do kieszeni właściciela stajni, który woli mieć 350 PLN (z 50 na plusie) niż nic. Układ pasuje wszystkim. Nie ma sposobu (zwierzę nie jest źle traktowane) żeby zmusić właściciela do sprzedaży, jeżeli nie chce. Dzierżawa czyjegoś konia, niestety, łączy się z inwestowaniem kasy (względnie niedużej) i uczuć (zwykle potężnych) w... czyjegoś konia. Który zawsze może zniknąć, zostawiając dotychczasowego opiekuna mocno rozżalonego. Nie ma znaczenia - czyj koń i jak go ceni. Każdy układ dzierżawy niesie takie ryzyko.
Trzymaj emocje na wodzy - bo tobie też układ pasuje, bo na kupno takiego konia cię nie stać.
Zwyczajnie konia dzierżawisz (zapewne bez umowy - ale zawsze można ją spisać, że za pokrycie realnych kosztów bytowych konia) - nikt nikomu nie jest nic winien.
Dlaczego właściciel stajni niby naiwny? Ma te kilka złotych na plusie, a gdyby koń został zabrany - nie miałby nic.
No moje - próbujesz wkładać palce między drzwi, w dodatku dość paskudnie - obmawiając ludzi.
Pewnie, każdy chciałby konia okazyjnie. Jedyne, co mogłabyś zrobić, to porozmawiać z właścicielem stajni "niech Pan namówi tamtego pana do sprzedaży za umiarkowane pieniądze, ja będę panu płaciła całe 700 PLN, a on też skorzysta, bo lepsze coś niż nic, a koń z wiekiem szybko traci na wartości". Dlaczego wydaje mi się, że taki układ ci nie pasuje? Imo - nie chcesz płacić za konia, nie chcesz płacić pełnych kosztów pensjonatu - chcesz w pełni dysponować koniem za 350 PLN miesięcznie i mieć gwarancje (!), że tak będzie zawsze. Hmm.
Czytałam przelotnie, więc z góry przepraszam, jeżeli się powtórzę.

Ja, pomijając kwestie prawną, dodam od siebie swój własny pogląd, jako, że znam osobiście człowieka rasy "właściciela tych koni". Nie trzeba filozofji, żeby się przekonać, że jest on po prostu wygodny. Nikt mu nie robi koło dup.., nikt go nie ściga, żyję sobie bogatszy o te 700zł ? miesięcznie. W skrócie, wydaję mi się, że to typ, który nie lubi zbędnego bagażu, ale i swojego nie odda. Jak by go zacząć ciągać po sądach, "postraszyć" postępowaniem prawnym i generalnie "nie dać mu żyć", ty wtedy by zmiękł i szybko pozbył się nadbagażu.
Mam trochę porywczy charakter i jeżeli po dobroci by się nie dało, to walczyłam do upadłego. Mówiła, ostrzegała ludzi etc.

Nie musisz tego robić pod maską "dzierżawiącego" konia. Dogadaj się z właścicielem stajni. Przecież toż to trzy lata są, dla mnie nie do pomyślenia. Wiesz co by było u nas ? Musiałby szukać koni po lesie. Podziwiam, na prawdę podziwiam.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się