problem - spadek formy, zamiatanie zadnimi nogami

Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
04 maja 2009 09:12
Diakon nagle z dnia na dzień zaczął wlec zadnimi nogami i ogólnie nastąpił spadek formy.
Jest trochę osowiały, nie ma energii, tylnie nogi ledwo podnosi, zwłaszcza na miękkim podłożu. Mimo to ślady zadów przekraczają ślady przodów. Na twardym podłożu w stępie jest ok.
Na lonży przy podganianiu idzie szybciej kłusem, ale zadnie nogi wlecze.
Z przodami jest wszystko ok.
Do tego grzeją mu nogi i kopyta choć nie codziennie. Wszystkie, raz tyły mocniej, raz przody, czasem żadna.
I wydaje mi się, że schudł, ale może mam paranoję.
Trwa to już ponad 3 tygodnie.

Na razie wykluczone:
-problemy z nogami (próby zginaniowe ok. ścięgna ok.)
-gorączki nie ma
-nie kaszle, nie ma kataru
-odrobaczony
-mięśniochwat  nie (enzymy mięśniowe w normie)
-przebiałczenie nie (nie ma czym)
-niedożywienie raczej nie – dostaje jak na konia niepracującego sporo
-ropy w kopytach nie ma, kopyta są ok
-badania krwi w miarę ok., jedynie fosfor nieco ponad dolną granicą normy a wapnia trochę za dużo, do tego obniżone białko całkowite
-żadnych drastycznych zmian w diecie
-bolesność pleców niewielka, taka jak zwykle (nie możemy dopasować siodła – bujam się z tym już ponad rok)
-nie biegał po padoku, jedynie gdzie mógł się uszkodzić to na dzień przed tym jak zaniemógł na lonży podczas bryków, ale po nich dalej normalnie pracował

Dostał ostatnio butapirazol przeciwzapalnie – nie pomógł.
Suplement budulec krwi – nie pomaga.

Wet nie wie o co chodzi.
Jeśli przez kolejny tydzień nie znajdziemy przyczyny zawiozę go do kliniki, niech go zdiagnozują porządnie.

Może ktoś się spotkał z podobnym przypadkiem?

Od razu proszę moderatorki o nie przenoszenie mojej wypowiedzi do wątku „zesztywniały zad”, bo tu jest inny problem.

edit: właśnie rozmawiałam z wet. powiedziała, że mógłby byc to problem ortopedyczny, związany z plecami. ale w to nie wierzy, bo gdyby tak było to powinien był lepiej się poczuć po butapirazolu, który działa nie tylko przeciwzapalnie, ale też przeciwbólowo. a dostawał go 5 dni i poprawy nie było.

edit2: jeszcze dodam, bo taki wątek się w pisanych do mnie privach pojawił -  początkowo myślałam, że to przecukrzenie, bo pare dni pojadł zieloną trawę, ale dosłownie kilka - kilkanaście minut dziennie. ale za to to po 4 tygodniowym staniu w boksie. po tym właśnie zaniemógł. przyczyna czy zbieg okoliczności? trawa została natychmiast w 100% odstawiona - teraz wychodzi na padok bez trawy.
czy to mozliwe, że ta sztywność wynika z przecukrzenia i że może trwać aż 3 tygodnie?
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
04 maja 2009 14:20
Nie wiem czy to się zdarza u starszych koni, ale w tym roku mieliśmy problem tego rodzaju ze źrebakiem,
stwierdzono niedobór selenu, źrebol dostał medycynę i nówka sztuka 🙂.Teraz mama je suplement selen+E.
Takie niedobory mogą występować okresowo, do tej pory żaden z naszych źrebaków na takie cóś nie cierpiał, powiem więcej, jest też drugi w podobnym wieku i nic mu nie dolega...
Objawy to niechęć do oderwania tylnich kończyn od podłoża, temperatury niet, mięśniochwat wykluczony.
Po podaniu zastrzyczków w ciągu dwóch dni objawy zniknęły.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
09 maja 2009 16:26
niedobory czegokolwiek wykluczone - miał robione bardzo szczegółowe badanie krwi.
widział go drugi lekarz i też nie dał rady...

najgorsze jest to, ze mu się w ogóle nie poprawia. a pracujemy.

póki co zalecenie lekarzy jest takie, żeby go ruszać, odbudować mu mięśnie. nie wiem jednak jak mam mu odbudować mięśnie zadu skoro on tym zadem w ogóle nie pracuje...

fakt - mięśnie mu spadły bardzo, ale już pare miesięcy temu - przez różne historie z kulawiznami.
ale zaczęłam z nim pracę na lonży - codziennie przez 3 tygodnie, bardzo ładnie chodził, aktywnie od dupy, nisko i nagle z dnia na dzień trach. więc nie wierzę za bardzo w wersje wetów, że to przez brak mięśni.

może mu jakiś nerw poszedł w tyłku?

anyway - postanowiłam dać mu miesiąc - 4 razy w tyg lonża stęp+kłus, 2 razy siodło - z galopami z jak najniżej szyją. zobaczymy.

aha - przez to, że on tymi nogami tak wlecze, to stawia je idealnie od palca - a to moze być przyczyną zwyrodnień w trzeszczkach🙁(

najgorsze jest, że ten koń mi choruje od 9 miesięcy, nie mam żadnej frajdy, lecz ciągle stres. nie mówiąc już o pieniądzach i czasie...

Ja bym zrobila badanie krwi na borelioze. Spotkalam sie juz z kilkoma takimi przypadkami, ktore mialy podobne objawy. Nie zaszkodzi sprobowac.
Diakonka, ja bym go wstawila na jakis czas do kliniki. Przyczyna musi sie w koncu znalezc.
Diakon'ka skoro jest tak dokładnie przebadany, i nogi i krew, to może po prostu kryzys wiosenny go dopadł? Szczególnie, że tak długo stał. Mój koń miał to samo po kontuzji - spodziewałam się torpedy jak pójdzie pod siodło, a on ledwo łaził. Skonsultowałabym z wetem jego żywienie - może więcej paszy energetycznej, więcej jakichś minerałów, witamin... i spokojnie go wdrażała do jazdy. Niestety, kilku miesięcy nic nie robienia się nie przeskoczy, trzeba bardzo powoli odbudowywać formę.
A może pojeździj w tereny jeśli masz możliwość? Wtedy koń musi podnosić nogi, a i chętniej idzie. A lonża konie jeszcze bardziej zamula. To tak na podstawie własnych obserwacji.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
09 maja 2009 16:45
Anka też o tym pomyślałam, ale on nie ma gorączki...
ale przegadam to jeszcze raz z wetem. może u niego przebiega to nietypowo?

Dzionka wet to też zasugerowała, ale to za długo trwa i stało się jak koń już był wdrożony do pracy i chodził po padoku. żarcia dostaje zgodnie z zaleceniem wet, po jeździe nawet nieco więcej. dostał też nowy suplement - dla koni osłabionych, wracających do roboty.
w tereny chodzimy, na twardym te nogi podnosi, ale na miękkim nie. a w kłusie to ani na miękkim ani na twardym nie podnosi.
ale dobrym pomysłem będą te galopy w terenie. choć zdrugiej strony u takiego gupolka-wesołka ciężko o rozluźnione galopy w terenie 😉

Klami rozważam taką opcję - jeśli porządna praca, pasza kondycjonująca zawiedzie. zobaczę, czy po 2 tygodniach będzie jakakolwiek poprawa.

choć z drugiej strony nie wierzę w polskich wetów, że poradzą sobie z do tej pory nieznanym case'm. tyle jest w Polsce niezdiagnozowanych koni...
Diakon'ka, tak. W Polsce jest mnostwo niezdiagnozowanych koni, ale..... pytanie ile z nich nigdy nie trafilo po prostu w fachowe rece. Ile z nich nie zostalo zdiagnozowanych dlatego, ze wlascicieli nie bylo na to stac czy chociazby zbagatelizowali sprawe. Itp. itd. Nie jestesmy az takim zasciankiem.
Zreszta nie masz za bardzo wyjscia. Malo kiedy cos samo przechodzi, czli jakiemus weterynarzowi zaufac musisz. Chyba, ze wybierzesz sie do Niemiec, ale koszta sa niemale.

Mojej kobyle jak ją bolał kręgosłup to butapirazol niespecjalnie łagodził ból, efektów nie było widać.
vissenna   Turecki niewolnik
09 maja 2009 21:39
Według mnie może to mimo wszytko być problem z siodłem.

Bolesność grzbietu i brak pracy zadem to efekt siodła uciskającego lub "spadającego" do tyłu, na końskie nerki.
darolga   L'amore è cieco
09 maja 2009 21:43
Może w wyniku zaniknięcia mięśni (przez kulawizne i różne tego typu) siodło przestało być dopasowane, zjeżdża na nerki i wywołuje ból bądź uciska jakiś nerw?...
Ja bym stawiała na porządne przebadanie kręgosłupa.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
09 maja 2009 22:18
problem pojawił się gdy koń nie był dłuższy czas siodłany - tylko lonża. jakiś miesiąc przed tym była u nas Olga Kulesza i grzbiet nie wyglądał źle. oprócz tego, że totalny spadek mięśni.

darolga - to jest taki koń, że żadne siodło oprócz bezterlicówek nie będzie dopasowane 😉 teraz mamy bezterlicówkę właśnie i leży dobrze.

ale fakt - kręgosłup przydałoby się prześwietlić - i to zrobię jak nie będzie poprawy.
vissenna   Turecki niewolnik
09 maja 2009 22:29
Czy konik bryka mocno na lonży?
Słyszałam o sytuacjach w których taki "brykacz" załatwiał sobie syndrom kissing spines...

Być może właśnie brak pracy spowodował spadek masy mięśniowej (może "pomógł" też brak jakiegoś pierwiastka) a później próba siodłania niepasującym siodłem zaowocowała "załatwieniem" grzbietu?

Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
11 maja 2009 10:43
siodło na 99% nie jest powodem. zresztą bolesność grzbietu jest w tej chwili minimalna.
kissing spines wg Olgi Kuleszy raczej nie - on ma 6 lat, to za wcześnie na to. prześwietlenie zresztą pokaże.

zero poprawy 🙁 mięśnie zadu w ogóle nie pracują, nie wiem jak mam je odbudować skoro on ich prawie wcale nie używa  🙁
koń nie biega po padoku, to do niego zupełnie nie podobne.

coraz bardziej stawiam na jakieś schorzenie neurologiczne.
albo coś spowodowane trawą - zachoorował natychmiast po tym jak żarł świeżą trawę.
tylko kurcze badania krwii nic nie pokazały.
[quote author=Diakon'ka link=topic=5590.msg250510#msg250510 date=1242034987]

zero poprawy 🙁 mięśnie zadu w ogóle nie pracują, nie wiem jak mam je odbudować skoro on ich prawie wcale nie używa  🙁
koń nie biega po padoku, to do niego zupełnie nie podobne.


[/quote]

Aż wierzyć się nie chce , że można być tak bezdusznym.

Koń już nie ma siły poruszać się na wybiegu, a ciągle ma fundowaną pracę.
Jeszcze rady , żeby dołożyć więcej i więcej.


Czy trzeba czekać, aż położy się i więcej nie stanie?

Mało dotychczasowych sygnałów konia, żeby dać mu odpocząć?

efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
11 maja 2009 10:58
guli - nie podejrzewam żeby Diakon'ka męczyła swojego konia w bezduszny sposób. Przecież zarówno konsultuje się z wetami, martwi o stan konia, robi badania. Co ma jeszcze zrobić? Zamknąć w boksie?

Pokaż konia jak przyjedzie Lee do Polski.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
11 maja 2009 11:16
guli sorry cie bardzo, ale jeśli jesteś mądrzejsza od wetów to przyjedź, powiedz co mu jest i zaproponuj leczenie.

pozaty nigdzie nie napisałam, że koń nie ma siły poruszać się po wybiegu! napisałam jedynie, że nie BIEGA po nim.

faktycznie bezduszna - od 2 tyg mam stany depresyjne, ryczę codziennie, jestem u niego prawie codziennie, przekopuję internet i ciągle wsadzam kasę, aby tylko mu było lepiej.

Dramka - jasne, że pokaże. choc mam nadzieję, że do tego czasu wyzdrowieje.
apropos - wiadomo kiedy Lee przyjedzie?
guli - nie podejrzewam żeby Diakon'ka męczyła swojego konia w bezduszny sposób. Przecież zarówno konsultuje się z wetami, martwi o stan konia, robi badania. Co ma jeszcze zrobić? Zamknąć w boksie?




Przede wszystkim odstawić od pracy!

Jeśli nie chce wychodzić z boksu, to niech w nim stoi.
Koń zawsze instynktownie  próbuje sobie pomóc  - jeśli ma ochotę niech pochodzi.

To wszystko w oczekiwaniu na diagnozę .

Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Jeśli kon poruszał się normalnie i nagle z dnia na dzień ( tak jest w pierwszym poście) zmienił się, osowiał i powłóczy nogami,  to  musi być przyczyna zdrowotna - fundowanie mu codziennej pracy przecież nie pomogło.
Wprost przeciwnie .

Naprawdę warto słuchać konia.

I wcale nie chodzi o stany depresyjne człowieka , tylko o zdrowie konia.

Ja też mam ciągle chorującego , więc wiem co znaczy bezradność i lęk.

Ale nie gonię go do pracy, tylko  umożliwiam wybór.
Albo idzie na pastwisko, albo zostaje w boksie.

I też nie mogę znaleźć u nikogo pomocy.
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
11 maja 2009 12:28
Nie zgadzam się, a co w przypadku gdy koń ma zabronione brykanie, ma chodzić stępem z zalecenia weta a jego rozsadza? Puścić na padok i dać mu o sobie decydować? Czy robić mu krzywdę zmuszając do odpoczynku?

Diakon'ka wyraźnie napisała że weci kazali go ruszać.

Nie zgadzam się, a co w przypadku gdy koń ma zabronione brykanie, ma chodzić stępem z zalecenia weta a jego rozsadza? Puścić na padok i dać mu o sobie decydować? Czy robić mu krzywdę zmuszając do odpoczynku?

Diakon'ka wyraźnie napisała że weci kazali go ruszać.




To nie jest przypadek konia , którego rozsadza energia  , a musi chodzić stepem .

Po co więc taki przykład?  🙄

Jaką krzywdę odpoczynkiem  można  koniowi zrobić , który nie może sprawnie poruszać się ?

Myslisz, że koń stworzony do biegania , słabo porusza się, bo tak mu się podoba , tak lubi?

Chorego członka rodziny , nie mogącego się poruszać sprawnie będziesz zmuszać do biegania?

Jeśli zalecenia weta są tak dobre, to skąd ciągle problem??

efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
11 maja 2009 12:56
czasem zalecenia są takie, by chory człowiek rehabilitował się aby nie zanikły całkiem mięśnie. Mam przykład na codzień w postaci zawodniczki niepełnosprawnej z którą pracuję. Gdyby wychodziła z założenia że jej trudno, boli i słabo idzie, to dziś by nie mówiła i nie chodziła.

A przykład po to, że nie zawsze to co koń chce, jest dla niego dobre. Nawiązywałam do fragmentu

"Jeśli nie chce wychodzić z boksu, to niech w nim stoi.
Koń zawsze instynktownie  próbuje sobie pomóc  - jeśli ma ochotę niech pochodzi."

A dlaczego wdałam się w tę dyskusję? Bo zastrzelił mnie Twój tekst na samym początku  - o tej bezduszności..
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
11 maja 2009 13:06
ale kto powiedział, że koń nie chce wychodzić z boksu? wychodzi i to bardzo chętnie, niechętnie wraca do stajni.

do tego chętnie galopuje! i ponoć podnosi nawet nogi lepiej niż w kłusie, ale nie uwierzę dopóki nie zobaczę go pod kimś. (wet zaleciła małe galopy - żeby szybciej odbudować mięśnie grzbietu. oczywiście w półsiadzie, żeby go jak najbardziej odciążyć. )

guli mam wrażenie, że dopowiedziałaś sobie kilka rzeczy. poczytaj sobie dokładnie moje posty.
pozatym nie słyszałaś nigdy o samoleczeniu się konia podczas ruchu? nie mówię, że w tym przypadku tak bedzie, ale nie jest to przecież wykluczone.

aha - ten koń ze względu na swoją specyficzną budowę i zwyrodniena w trzeszczkach musi mieć ruch. nie mogę go postawić sobie w boksie jeśli nie ma uzasadnionej przyczyny. dodam jeszcze, że ja też mam straszny problem z tym, że on ma pracować. jeśli tylko zajdzie podejrzenie, że mu ten ruch szkodzi - nie będzie chodził.

prawdopodobnie będziemy robić biopsję, żeby wykluczyć choroby neurologiczne.

edit: efka świetnie to ujęłaś z tym przeciwdziałaniem zaniku mięśni. z tego samego założenia wychodzą weci, którzy dotychczas go widzieli.
Nie wiem co sobie dopowiedziałam, to nie ja przecież pisałam

[quote author=Diakon'ka link=topic=5590.msg249177#msg249177 date=1241882793]

.

najgorsze jest to, ze mu się w ogóle nie poprawia. a pracujemy.

póki co zalecenie lekarzy jest takie, żeby go ruszać, odbudować mu mięśnie. nie wiem jednak jak mam mu odbudować mięśnie zadu skoro on tym zadem w ogóle nie pracuje...

fakt - mięśnie mu spadły bardzo, ale już pare miesięcy temu - przez różne historie z kulawiznami.
ale zaczęłam z nim pracę na lonży - codziennie przez 3 tygodnie, bardzo ładnie chodził, aktywnie od dupy, nisko i nagle z dnia na dzień trach. więc nie wierzę za bardzo w wersje wetów, że to przez brak mięśni.

....

aha - przez to, że on tymi nogami tak wlecze, to stawia je idealnie od palca - a to moze być przyczyną zwyrodnień w trzeszczkach🙁(

najgorsze jest, że ten koń mi choruje od 9 miesięcy, nie mam żadnej frajdy, lecz ciągle stres. nie mówiąc już o pieniądzach i czasie...


[/quote]


i to też pisałaś



Diakon nagle z dnia na dzień zaczął wlec zadnimi nogami i ogólnie nastąpił spadek formy.
Jest trochę osowiały, nie ma energii, tylnie nogi ledwo podnosi, zwłaszcza na miękkim podłożu. Mimo to ślady zadów przekraczają ślady przodów. Na twardym podłożu w stępie jest ok.
Na lonży przy podganianiu idzie szybciej kłusem, ale zadnie nogi wlecze.
Z przodami jest wszystko ok.
Do tego grzeją mu nogi i kopyta choć nie codziennie. Wszystkie, raz tyły mocniej, raz przody, czasem żadna.
I wydaje mi się, że schudł, ale może mam paranoję.
Trwa to już ponad 3 tygodnie.


I jeszcze kulawizny , czasem grzejące kopyta.

Jak koń chodzi od palca, to może być problem ze złym werkowaniem, skątowaniem kopyt.
Jak gorzej porusza się po miękkim , to może uszkodzone ścięgna?

A w kłusie jest to wszystko bardziej widoczne niż w galopie , ze względu na specyfikę tego chodu.

Ale jeśli wszystko jest o.k, to dobrze
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
11 maja 2009 13:41
wiem co napisałam, ale jeśli nie widzisz, że Twoje niektóre sformułowania są na wyrost to trudno.

kon chodzi TERAZ od palca bo wlecze nogi - to chyba oczywiste, ze skoro przód kopyta szura po ziemi to postawi pierwszy przód właśnie?
napisałam przecież, sama zresztą zacytowałaś:
[quote author=Diakon'ka link=topic=5590.msg249177#msg249177 date=1241882793]
aha - przez to, że on tymi nogami tak wlecze, to stawia je idealnie od palca - a to moze być przyczyną zwyrodnień w trzeszczkach🙁(
[/quote]

ścięgien wet nie podejrzewa. pisałam już o tym. sądzę, że na miękkim jest mu trudniej po prostu.

guli masz coś jeszcze konstruktywnego do powiedzenia? oprócz tego, że postawiłabys konia w boksie mimo zalecen wetów?
Dodam jeszcze jeden powód nawet wymuszania ruchu - i u koni, i u ludzi - ano, jeśli nastąpiło podtrucie/samopodtrucie czymś organizmu. Jeśli "cuś" zdążyło się rozejść po organizmie i szkód narobić, to pobudzenie ruchem pracy różnych układów w samooczyszczeniu może pomóc.
A może Diakon'ka sfilmuj konia i wrzuć filmik do obejrzenia, bo ja jestem ciekawa jak to wygląda. Dość dużo jest tu opisów jego problemu ale ciężko to trochę sobie wyobrazić, jakie jest to wleczenie się zadu, jak stawia nogi, jak wygląda zad itd.itp, może patrząc na filmik ktoś coś dostrzeże albo coś mu wpadnie do głowy..
Diakon'ka Nie wiem kiedy ma być Lee ale możesz zadzwonić do Poczernina i się dowiedzieć.

Ja miałam kulawego konia którego zmuszałam do ruchu i do pracy nad CAVALLETI. Poprzez pracę wyleczyłam kulawiznę. Koń przemógł ból.
Dodam jeszcze jeden powód nawet wymuszania ruchu - i u koni, i u ludzi - ano, jeśli nastąpiło podtrucie/samopodtrucie czymś organizmu. Jeśli "cuś" zdążyło się rozejść po organizmie i szkód narobić, to pobudzenie ruchem pracy różnych układów w samooczyszczeniu może pomóc.


Pewnie , że to często pomaga.
Tylko pobudzanie ruchem nie oznacza przekraczania możliwości konia w danym momencie.

I w czasie kolki już lekarze nie zalecają kłusowania na lonży, tylko  spokojne oprowadzanie stępem.

Na szczęście wiele się w medycynie zmienia.

I rehabilitacja jest niezbędna.
Tylko rehabilitacja winna nastąpić po zdiagnozowaniu i wyleczeniu konia.
I też stopniuje się wysiłek , żeby nie nastąpił uraz , a nie zaprzęga do pracy , zwłaszcza , jak koń miał dłuższe okresy stania w boksie.
A rehabilitacja to nie tylko ruch- to masaże, lasery , magnetronic

Jeśli nie ma właściwej diagnozy to można koniowi zaszkodzić.
Bo gdyby  koń nadciągnął , czy naderwał sobie np ścięgna, to praca tylko mu zaszkodzi.

Trudno wypowiadać się o tym , konkretnym przypadku , bo opowieść trochę dziwna, jak dla mnie.

W przypadku mojego chorowitka, po dwóch latach nieskutecznego leczenia , a właściwie pogorszenia zdrowia konia, postawiłam wreszcie na instynkt konia i zaczęłam bacznie obserwować jego potrzeby , reakcje.

Szczęście , mam konie koło domu, więc jest mi łatwiej.

I ja nie zamykam koni w boksie.
Wprost przeciwnie - boks jest otwarty.
I to pisałam- o daniu koniowi możliwości wyboru.
Albo zostaje w boksie, albo chodzą po ogrodzie, albo idą na pastwisko.

I po pewnym czasie , teraz znacznie szybciej koń wraca do formy , a ja szukam nadal możliwości wyleczenia.
Ale teraz już ostrożniej podchodzę do wszelkich propozycji leczenia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się